W książce “Nomadland” autorstwa Jessici Bruder (wydanej przez znakomite wydawnictwo Czarne) poznajemy bohaterów, których los, często związany z kryzysem ekonomicznym, popchnął w kierunku mieszkania w vanach, życia w ciągłej drodze i co za tym idzie – sezonowej pracy fizycznej. Ludzie, którzy lata swojej kariery spędzili w biurze, zaczynają zarabiać w magazynach lub przy obsłudze campingów. Oczywiście amerykańskie realia są nieco inne od naszych, ale przypadki zmiany pracy z typowo biurowej na fizyczną zdarzają się również w Polsce, chociaż pewnie rzadziej w połączeniu z przeprowadzką do kampera. Jakie powody za tym stoją?
Chociaż firmy chciałyby wierzyć, że pracownicy przychodzą do nich z pasją i przekonaniem “to najlepsze miejsce na świecie”, to czasami za korpobiurkiem lądujemy z rozsądku, kiedy tak naprawdę kusi nas robienie czegoś innego. Dlaczego? Bo mama mówiła, że prawdziwa praca to ta biurowa, a wujek dodał, że hobby można zajmować się po godzinach, a nie zarabiać na nim na życie. Tylko no właśnie nie do końca. Znamy przypadki, kiedy po kilku latach przerzucania się mailami za dnia i pieczenia pięknych tortów wieczorami, ktoś rzucił wygodne biurko i zajął się cukiernictwem na pełen etat. Albo stolarką. Albo ozdobami weselnymi, betonowymi donicami czy robieniem świeczek sojowych. Niektóre historie udowadniają, że taka zmiana jest nie tylko możliwa, lecz także bardzo korzystna. I dla psychiki, i dla portfela.
Przeglądając prześmiewcze relacje z rozmów rekrutacyjnych, można odnieść wrażenie, że dla niektórych to wciąż niespodzianka, ale tak, pracujemy, żeby mieć pieniądze. I chociaż czytając artykuły czy posty na Facebooku, można odnieść wrażenie, że wszystkim “jakoś leci”, statystyki nie są optymistyczne prawie 30% Polaków* nie ma oszczędności wystarczających do stworzenia bezpiecznej poduszki finansowej, co w czasach pandemii jest szczególnie niebezpieczne. W konsekwencji po otrzymaniu wypowiedzenia lub zmniejszenia etatu nie mają komfortu spokojnego przeczekania i szukania czegoś zgodnego z doświadczeniem. Jeśli chcą utrzymać się na powierzchni, muszą praktycznie od zaraz znaleźć nowe zatrudnienie. A ono częściej niż w klimatyzowanym biurze w centrum miasta czeka w supermarkecie czy magazynie. Tym sposobem specjalista marketingu może czasowo wylądować na kasie w Biedronce, a handlowiec w sortowni paczek.
Chociaż pandemia mocno wpłynęła na ten obszar, to warto wspomnieć o osobach, które czasowo wybierają pracę fizyczną w innym kraju. Powody są wyłącznie finansowe. Przy skromnym życiu za granicą zarobki w euro czy funtach wystarczają, żeby w kilka lat odłożyć np. na wkład własny potrzebny przy kredycie mieszkaniowym czy kupić samochód po powrocie do kraju. W Polsce, gdzie średnie pensje w porównaniu do kosztów życia, nie zachwycają, przerwa od stażu czy juniorskich zarobków w korporacji, może być naprawdę kuszącą opcją. Nawet jeśli wiąże się z pracą za barem czy na zmywaku.
Bywa tak, że po latach dochodzimy do wniosku, że praca w korpo nie jest już dla nas. Ten scenariusz może mieć zarówno optymistyczne, jak i pesymistyczne tło. W pierwszym wariancie samoświadomość i doświadczenie podpowiada, w jakim typie pracy czujemy się najlepiej i okazuje się, że nie było to to, co robiliśmy do tej pory. W drugim częstym powodem jest wypalenie zawodowe i stan, w którym nie możemy już patrzeć na kolejną tabelę w Excelu, dokument w Wordzie czy “FYI” w mailu. Nawet jeśli (słusznie) poszukamy pomocy specjalisty i dojdziemy do siebie, czasami nie chcemy wracać do tego samego typu zadań, a rozwiązaniem wydaje się właśnie praca fizyczna.
Dużo osób wciąż żyje w przekonaniu, że praca za biurkiem jest w jakiś sposób “lepsza” od tej fizycznej. Wydaje się, że okołocovidowy lęk mógł stać się początkiem refleksji nad społeczną reorganizacją pewnych przekonań. W ciągu roku przekonaliśmy się, które stanowiska są niezbędne i okazało się, że to właśnie pracownicy fizyczni są tymi, których nieobecność rzeczywiście wstrząsnęłaby światem. Miejmy nadzieję, że szybko o tym nie zapomnimy i wyciągniemy wnioski. Nawet jeśli nie dojdzie do masowych przebranżowień, może to wpłynąć na zmianę postrzegania pracowników fizycznych, oczywiście na ich korzyść.
Znacie jeszcze inne motywacje do tego typu zmian?
*za Business Insider – https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/budzet-domowy/oszczedzanie-pieniedzy-domowe-finanse-a-stres-polakow/1s0274v
Od ponad 10 lat wspiera firmy w obszarze rekrutacji, outplacement oraz employer branding.
Konsultant Career PRO gdzie od 2013r. współpracuje z managerami i specjalistami, którym pomaga w dokonaniu zmian zawodowych i rozwoju kariery.
Wartości którymi się kieruje to: jakość, partnerstwo, szacunek oraz otwarta i bezpośrednia komunikacja. Jego wada, a zarazem zaleta to szczerość.
Autor ponad 100 artykułów o tematyce HR. Jego wypowiedzi były publikowane m.in. w: TVN, Radio Zet, Polskie Radio, The Observer, WP.PL.
Fan Premier League i absurdalno – ironicznego poczucia humoru. Uczy się programowania (front-end) i tworzy muzykę elektroniczną.
Na najlepsze pomysły wpada podczas spacerów z psem.