Zaraz po maturze matka wysłała mnie do roboty. Miałem zrozumieć co to znaczy prawdziwa praca. Nie ukrywam że nie byłem szczególnie zachwycony tym pomysłem. Miałem inny plan na te 3 miesięczne wakacje przed studiami.
Obcięcie finansowania poskutkowało. Na szczęście nie musiałem pisać żadnego CV bo robota była załatwiona jak to u nas na południowym wschodzie. Wuju lokalna gwiazda biznesu postanowił, że będzie budował dom weselny bo w okolicy brakowało takich miejscówek. Nieźle to sobie rozkminił bo mimo biedy w regionie okoliczna szlachta w myśl zasady „postaw się a zastaw się” ochoczo wyprawiała wystawne bale swoim pociechom które później uciekały do UK.
Ekipa budowlana już była zmontowana dołączyłem jako pomocnik. Gdybym miał tę rolę wpisać dzisiaj na LinkedIn to nazwałbym to Junior Project Support Specialist czy jakoś tak. Wracając do tematu. Wpadam jak burza na 1 dzień, spóźniony bo wieczór wcześniej coś świętowaliśmy. Sorry, sory, spoko, spoko. Zaczynamy onboarding tu jest taczka, łopata, ciotka jak chcesz to ci kawę zrobi. Szybkie zapoznanie z ekipą, patrzą na mnie jak na freeka, konfiturę podstawionego. Choć sami są z rodziny to zbytnio się nie spoufalają. Każdy coś tam niby swoje robi. Stary majster zmierzył mnie wzrokiem dopalając powoli peta bez filtra i pyta jak wytrawny rekruter w korpo: młody co umiesz? WSZYSTKO – odpowiadam. To będziesz kopał. Myślę zajebi%$ie. Ponacinał szpadlem brzegi ziemi wyznaczając kontur tak jakby przeczuwał ze coś spie^&lę. Coś tłumaczył jak kopać ale nie chciało mi się go wtedy sluchać. Myślę dawaj szpadel dziadek i jedziemy z tematem.
Jest lipcowy upał ale biorę się za robotę z werwą, Myślę pokaże tym leszczom co to znaczy prawdziwa siła, mloda krew, mam krzepę, ćwiczę na siłce itd. Machanie łopatą jak aeroby, myślę sobie hajs zarobię, formę zrobię – Perpettum Mobile!
Cisnąłem jak dziki. Do obiadu większość roboty miałem zrobione. Reszta ekipy pracowała jakby w zwolnionym tempie. Myślę sobie co za nieroby? Po południu tę samą pracę tylko z drugiej strony przyszłego fundamentu zaczął drugi pomocnik. Raczej senior, zmęczony życiem. Myślę konkurent i zacząłem jeszcze bardziej cisnąć. Ryłem jak kret ten okop. Koleżka tylko patrzył na mnie z politowaniem. Nic nie mówił. Kilka powolnych, wystudiowanych ruchów łopatą i przerwa na papierosa, łyk Żubera i tak na zmianę. Myślę sobie cienias jakiś opier%^lacz. Kogo ten wuju zatrudnia? Ja to jadę jak maszyna, król kopaczy! Gdyby trener Probierz mnie wtedy obserwował to na bank powołałby mnie na te baraże z Estonią. Będę pracownikiem dnia i byłem. Pod wieczór przyszedł stary majster i mówi: młody ROBOTY NIE SZANUJESZ. Myślę o c&*j mu chodzi?
Następnego dnia wróciłem do mojego wykopu. Kontynuacja dzieła, tempo duże choć już mniej werwy jakoś, pod koniec dnia zaczęły już mnie łapać skurcze i rozbolała głowa. Słońce grzało wtedy tak że można było jajka smażyć tak jak to robią kowboje na na westernach. Myślę ładnie, niezła bomba w zimnej ziemi nie czułem tego skwaru. Tego dnia ledwo wróciłem rowerem do domu bo nie mogłem utrzymać kierownicy. Dłonie piekły od zaciskania łopaty. Nie zjadłem nawet kolacji tylko od razu padłem na łóżko i zasnąłem.
Trzeciego dnia już do roboty nie poszedłem. Zamiast budzika o świcie ze snu wyrwał mnie pulsujący ból całego ciała. Nie mogłem wyprostować rąk nawet do połowy. Do końca tygodnia wylądowałem na pierwszym bezpłatnym El Quattro w życiu.
Zregenerowałem się i po weekendzie wróciłem na budowę z pokorą. Ekipa powitała mnie szyderą. Stary majster tląc ćmika uśmiechnąl się tylko i rzekł: MŁODY TERAZ TO JUŻ WIESZ CO TO ZNACZY SZANOWAĆ ROBOTĘ. Do końca wakacji pracowałem już w formule skandynawskiej – slow work. Oglądałem każdą cegłę 2 razy z każdej strony, podziwiałem jej wspaniałą teksturę, wyobrażałem sobie każdy etap procesu produkcji tego cuda i gdy już byłem pewien że ja i ona jesteśmy gotowi na kolejny krok to delikatnie układałem ją na taczce.
Dodatkowo do perfekcji opanowałem technikę ruchu łopatą i dostrzegłem atuty poobiedniej drzemki. Dziś wiem, że już wtedy celebrowałem bycie tu i teraz. Po latach wesele miałem nigdzie indziej jak w tym domu weselnym, który sobie wybudowałem xD. Zgadnijcie co zrobiłem z pierwszą wypłatą?
Od ponad 10 lat wspieram firmy w obszarze rekrutacji, outplacement oraz employer branding.
Od 2013r. współpracuje z managerami i specjalistami, którym pomagam w budowania profesjonalnego wizerunku, dokonaniu zmian zawodowych i rozwoju kariery.
Wartości którymi się kieruje to: jakość, partnerstwo, szacunek oraz otwarta i bezpośrednia komunikacja.
Autor ponad 100 artykułów o tematyce HR. Moje wypowiedzi były publikowane m.in. w: TVN, Radio Zet, Polskie Radio, The Observer, WP.PL.
Fan Premier League i absurdalno – ironicznego poczucia humoru. Interesuję się webdesignem i tworzę muzykę elektroniczną.
Na najlepsze pomysły wpadam podczas długich spacerów z Kropką, nad Wisłą lub po rodzinnym Roztoczu.